Na ten ślub czekaliśmy niecierpliwie. Wszystko mieliśmy zaplanowane, dokładnie przygotowani na każdą, jak nam się wydawało, ewentualność. Stawiliśmysię do pracy, a tu po nosie dała nam pogoda. Tuż przed wejściem do kościoła stanęła przed nami ściana deszczu. Hm…nigdy nie zmokliśmy tak szybko w tak krótkim czasie.  Ale, ale… nie było tak źle: po wyjściu z kościoła przywitało nas słońce. Młoda para na szczęście przez deszcz w znacznej części została oszczędzona. My jak gdyby nigdy nic, staraliśmy nie dać po sobie znać, że kilka chwil wcześniej sucha odzież przyklejała nam się teraz wszędzie do ciała.