Tak, wreszcie obiecany plener Patrycji i Roberta. Pogoda nas nie rozpieszczała. Lało od rana i byłam przekonana, że nie pozostaje nam nic innego, jak odłożyć wszystko na bliżej nieokreślony termin. A tu wszyscy nagle gotowi, jakby słońce grzało pełną parą. Wiało, i lało, usta siniały, ale była też pokrzepiająca kawa w miłym miejscu i morze poruszających tematów. Kawał miłego czasu w Młodą Parą. Dziękujemy Wam